Witam wszystkich serdecznie. Za nami 4 edycja Rock in Arena a przed nami sprawozdanie, które postanowiłem napisać z tego jakże arcyciekawego wydarzenia. Zapraszam:
Czwarta edycja Rock in Arena za nami. Tegoroczna edycja do
hali Arena przy Noskowkiego 24, przyciągnęła kilkutysięczną publiczność. Skład
festiwalu to nazwy, których w większości nie trzeba nikomu przedstawiać.
Wieczór rozpoczął się od poznańskiej kapeli Rust. Laureaci
Eliminacji do Przystanku Woodstock 2012 – gościli na małej scenie, otworzyli
wieczór swoim 30 minutowym show.
Energiczna dawka „Rust’n’Rolla” porwała w szał zabawy jeszcze nielicznie
zgromadzoną publiczność, która dopiero powoli dochodziła na miejsce. Zapowiedź
debiutanckiego albumu, która padła ze sceny w połączeniu z koncertem,
rozbudziła apetyty na nadchodzącą płytę.
Kolejnym w kolejce do przedstawienia swojego show był
Jelonek. Płyta wypełniła się jakby pod wpływem magnesu dużo gęściej. Jelonek
jako wirtuoz skrzypiec zaproponował zebranej publiczności jak zwykle
„koncertowe menu”, w którym nie zabrakło oczywiście „popołudniowego pogo”,
„ścianki poznanianki” czy oczywiście „wężyka”. Nie zabrakło także klasycznego
na koncertach Jelonka coveru Bonney M „Daddy Cool” czy efektownej pirotechniki.
Koncert zakończył się w iście „BaRockowym” stylu.
Po krótkiej przerwie i szybkiej zmianie sprzętu na scenę
wyszli panowie z Lao Che, którzy swoim występem udowodnili wysoką formę. Zespół
ten pokazuje, że jak są chęci to można grać to co się chce pomijając swoje
najważniejsze i najbardziej znane numery. Panowie w większości zaproponowali
zebranej publiczności materiał z nowego albumu. Zabrakło singlowego „Zombie”.
Na uwagę na pewno zasługuje dobre nagłośnienie, które w przypadku koncertu
podziałało na plus, mimo że akustyka hali jest bardzo słaba, oraz oświetlenie
które dodało występowi dużo uroku. Utwory zaproponowane przez Lao Che to między
innymi: „Idzie wiatr”, „Jetem psem”, „Życie Jest Jak Tramwaj”, „Dym”. Widzowie,
którzy mimo iż w ilości mniejszej pojawili się na płycie doskonale przyjęli
muzyków.
Chwila przerwy i na płycie ponownie zrobiło się ciaśniej. Na
scenie rozstawił się happysad. Zespół który na Przystanku Woodstock 2012 dał
moim zdaniem jeden z lepszych koncertów, dziś miał ponownie nie zawieść.
Energiczna dawka wesoło – smutnego
grania, porwała do zabawy całą zgromadzoną w większości młodzież. Obecne
były zarówno piosenki z nowego albumu jak i starszych wydawnictw zespołu.
Zespół uraczył także publiczność coverem Pidżamy Porno „Stąpając po niepewny
gruncie”. W setliście zespołu nie mogło naturalnie zabraknąć numerów takich jak
„Mów mi dobrze”, „Taką wodą być” czy „Zanim pójdę”. Godzinny występ zakończył
singiel z nowej płyty „Wpuść mnie”.
Kolejnym zespołem była Amerykańska formacja Dog Eat Dog. Formacja
polskiej publiczności dobrze znana, zaproponowane show miało charakter typowy
dla zespołu, długie zapowiedzi oraz dość rozbudowany kontakt z publicznością
mieszający się z wykonywaniem utworów. Panowie powspominali swoje dawne
koncerty w Polsce jak ten na Przystanku Woodstock 2011 czy ostatni koncert w
Poznaniu. Nie zabrakło wykonania „Who’s The King” w słynnej polskiej bluzie
hokejowej, co zostało przyjęte oczywiście głośnym aplauzem. Moc saksofonu na
koncertach Dog Eat Dog to oczywiście jeden ze znaków szczególnych tego zespołu,
także i tym razem nie zabrakło saksofonisty. Panowie w mocnym stylu zakończyli
swój występ obdarowując publiczność „czym się da”.
Niekwestionowana gwiazda dnia czyli nie tak dawno
reaktywowane Illusion, powróciło do Poznania po 14 latach przerwy. Tomasz „Lipa” Lipnicki ze sceny stwierdził iż
zespół pracuje nad nowym materiałem co zdecydowanie rozbudza apetyty. Illusion
w setliście ujęli swoje najważniejsze numery, nie zabrakło „To co ma nadejść”,
„Vendetta”, „Adubi”, „Wojtek”, „Nikt” czy „Nóż” oraz oczywiście na sam koniec
„Tylko…”. Tłumie zebrana publiczność przyjęła zespół po tak długiej
nieobecności bardzo ciepło.
Ostatnim zespołem tego dnia były Strachy na Lachy. Koncert
można by powiedzieć – wyjątkowy, ponieważ odbywał się w dniu premiery nowej
płyty „!TO!”. Łatwe do przewidzenia było, że kilka pozycji z nowej płyty pojawi
się na pewno, jednak nie zapomniano również i o starszych dokonaniach. Strachy
na Lachy bez Pana Areczka, który odszedł w zeszłym roku ale z Tomem Hornem na
klawiszach, występ rozpoczęli od „Dzień dobry kocham Cię” . Ze starych numerów
usłyszeć można było miedzy innymi: „Raissa”, „Czarnych chleb i czarna kawa”,
„Po prostu Pastelowe” czy tradycyjnie na koniec „Piła Tango”. Jeżeli chodzi zaś
o numery z nowej płyty to można było usłyszeć „I can’t Get no gratisfaction”,
„Gorsi”, „Dreadlock queen”, „Za stary na Courtney Love” oraz „Bloody Poland”.
Jak wiadomo przy nowych płytach, obeznanie z nowymi kawałkami było jeszcze
słabe.
Rock In Arena w tym roku zaproponowała całkiem ciekawy
skład, wśród imprez tego typu organizowanych przez Go Ahead zostały jeszcze
koncerty w Katowicach, Warszawie, Gdyni, Lublinie. 4 odsłona odniosła na pewno
spory sukces, z pewnością z optymizmem można oczekiwać roku 2014 i 5 edycji
Rock In Arena.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz