7.09.2012

Orange Warsaw Festival 2012

9 czerwca to z punktu widzenia starego fana LP ważna data. 2 koncert w PL. Mój 3 (2 w PL i 1 w Berlinie). Wystąpienie w ramach Orange Warsaw Festival na stadionie Legii zwanym również Pepsi Arena.



2 dniowy festiwal z Linkin Park i Prodigy. Dlaczego mój wybór padł na Linkin Park. No cóż w jednym z poprzednich postów pisałem o tym dlaczego Linkin Park. Dlaczego nie na 2 dni? Tłumaczeniem nie są pieniądze. Akcję jaką zespół odwalił na Woodstocku a w zasadzie po nim, oceniam źle i na koncert raczej bez innego mocnego powodu nie pojadę bo i po co. Znaczy nie podoba mi się to że w tak spektakularny sposób wydano oświadczenie w którym zapisane było że to najniebezpieczniejsze miejsce w którym byli. Bzdura i głupota. Ale nie o tym ma być ta notka. Tym razem samotna podróż ponieważ nie znaleźli się chętni. Wyruszyłem dość późno bo o 9 ze stacji Poznań Główny. Jeszcze byłem na walizkach bo to było tydzień po Ursynaliach to się nie zdążyłem jeszcze przeprowadzić. Nie istotne. Wielkie podziękowania Baryle i Szokisowi za nocleg! Więc ruszyłem dość późno i nietradycyjnie późno przybyłem. Tak więc od razu udałem się w kierunku stadionu Legii. Tak nie do końca pamiętam o której tam dojechałem ale chyba koło 13. Autobusem na Torwar który z racji budowy metra jeździ także na Bemowo ale to w drugą stronę. i akurat autobus spod dworca centralnego a więc komunikacja pozytywna :). Co mi się rzuciło w oczy od przyjazdu pod bramę. Zakaz pogowania i falowania! No cóż - myślę sobie wyjebane ludzie na to będą mieli. Jak się okazało niekoniecznie. 4 osoby włącznie ze mną faktycznie miały porządnie wyjebane na zakaz no ale cóż - społeczeństwo to raz a dwa ludzie jadący na Linkin Park to materiał na osobny post. Nie wszyscy ale ogromna większość to Janusze koncertowi. Nie zajmę się tym bo mi szkoda czasu na nerwowe opisywanie Januszów. W każdym razie do łamania zakazów było mało chętnych. Godzinka siedzenia pod bramą a następnie opaskowanie. Przy okazji dowiedziałem się że ktoś był na LP 4 razy. No cóż jak się okazało wszędzie były zakazy. Zakaz palenia, zakaz picia alkoholu poza strefą, zakaz siedzenia na trawniku, zakaz aparatów zakaz, zakaz, zakaz. Nie zaplusowało. Wizyta w WC przed otwarciem stadionu żeby zająć i trzymać dobre miejsce i nastąpił moment otwarcia. No cóż schody są wąskie a wiara bezmyślna pcha się na schody. dobrze pomyślana strategia pozwoliła mi po skarpie wejść w zerowym tłoku na górną promenadę a następnie popędzić w stronę sceny. Miejsce dobre, dobrze widać, pamiątkowe zdjęcie - można usiąść i czekać. W oczekiwaniu na Tworzywo Sztuczne wynikła jakaś krótka rozmowa o koncercie z obecnymi dookoła ludźmi. Tworzywo Sztuczne - przyznam że na Majówce we Wrocławiu w 2011 podobało mi się bardziej. Nie wiem dlaczego koncert bez historii. Kolejny koncert to De La Soul. Czyli bujanie się. Całkiem przyjemnie. Podobało mi się. Ze sceny padły ważne słowa - że nie ważne że nie znamy - ważne że się dobrze bawimy. Całkiem przyjemna wojna na to która strona jest lepsza :). Po tym przyszła pora na Garbage. Cóż ja mogę napisać o tym koncercie. Dla mnie to było bez historii, nie wiem dlaczego, chciałem zobaczyć ale średnio mnie przekonało. Szanuje zespół, szanuje ludzi którzy tam na niego przyjechali nawet fajnie że sam mogłem obejrzeć ale mi nie przypadł do gustu. No i wreszcie po Garbage przyszła pora na Linkin Park. Setlista była mi znana przed koncertem więc wiedziałem czego się spodziewać. Kilka dni wcześniej obejrzałem transmisje na żywo z Rock in Rio w Lizbonie i po tym co zobaczyłem nagrzałem się na koncert jeszcze bardziej. Dobór utworów był po prostu genialny. Zakaz pogo jak już mówiłem został złamany przez 4 osoby. Raczej niechęć wśród ludzi wokoło no cóż Janusze. A Place For My Head - Given Up - Faint - With You no cóż nie ma żartów, zaczynamy na ostro, kolejne Runaway - From The Inside podgrzewa atmosferę, Klasyki Somewhere I Belong - Numb no coś pięknego. Później przyszedł czas na prezentację nowego utworu Lies Greed Misery. Utwór dobrze prezentuje się na żywo, mocne uderzenie, Points Of Authority - Waiting For The End. Dobór utworów bardzo festiwalowy, same znane najlepsze, duży nacisk na najważniejsze płyty czyli Hybrydę i Meteorę i kolejny Breaking The Habit i sprytne połączenie LOATR/SOTD/Iridescent - pięknie gdzieś w trakcie słowa uznania Chestera że ostatni raz byli w 2006 - tu drobny błąd bo byli w 2007 i tego co zobaczyli się nie spodziewali - nie dziwie się pełen stadion - The Catalyst i kolejny singiel z nowej płyty Burn It Down. What i've Done i przyszła pora na deser. Panowie schodzą do tłumu. Najpierw Crawling i Chester i In The End - Mike. I tu należy się zatrzymać i powiedzieć że to co się stało to było jedno z ważniejszych wydarzeń na tym koncercie jeżeli chodzi o mnie. Złamany zakaz Falowania i piątka z Mikiem. Nie wierzycie?

Polecam od 10 sekundy. Kolejne Bleed It Out, Papercut i kończące One Step Closer. Koniec. Ukłony i koniec. Oszołomiony mocną i udanym brzmieniem koncertu, nie dowierzając udałem się w stronę wyjścia zgarniając jeszcze 2 darmowe wody które rozdawane były przy wejściu na schody. To było na plus. Powrót na piechotę na dworzec. Przy okazji to był dzień po otwarciu Euro więc ludzi na ulicach dużo. No i czekanie do 8 na pociąg, jeszcze w między czasie wycieczka na Wschodnią żeby łatwiej było wsiąść i usiąść wygodnie i do domu. Podsumowując. Wszędzie zakazy to rzuciło się w oczy po za tym spod stadionu Legii widać stadion narodowy, koncert kapitalny dużo lepszy niż w 2007 i lepszy od tego w Berlinie w 2010 - zresztą jak później usłyszałem zespół twierdził że to był najlepszy koncert na trasie, nie dziwie się. Dziwny festiwal ale taki trochę zgodnie z reklamą, miejski na stadionie, można przyjechać autobusem - nietypowy. Raczej bez powodu drugi raz go sam z siebie nie odwiedzę chyba że zachęca czymś dobrym. Foo Fighters chociaż nie wiem czy z zakazem pogo to dobry pomysł na takiego typu zespoły. Wypad uważam za udany. W kolejnym odcinku zrobimy retrospekcje z Faith No More i dnia na Malta Festiwal. Doprzeczytania

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz